Forum Wyrocznia Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Sezon 2006/07

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Wyrocznia Strona Główna -> Sport
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Kto wygra tegoroczną edycje LM?
F.C. Barcelona
50%
 50%  [ 3 ]
Chelsea Londyn
33%
 33%  [ 2 ]
A.C Milan
0%
 0%  [ 0 ]
Bayern Monachium
0%
 0%  [ 0 ]
Arsenal Londyn
0%
 0%  [ 0 ]
Real Mardyt
16%
 16%  [ 1 ]
Inter Mediolan
0%
 0%  [ 0 ]
Olimpique Lyon
0%
 0%  [ 0 ]
Legia Warszawa ;)
0%
 0%  [ 0 ]
Inny
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 6

Autor Wiadomość
Gengar
Uczeń Wyroczni
Uczeń Wyroczni



Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Area51

PostWysłany: Nie 9:19, 27 Sie 2006 Temat postu:

Prosze mi tu bez filozofowania Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
privatny
Znawca Wyroczni
Znawca Wyroczni



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd

PostWysłany: Pon 22:26, 28 Sie 2006 Temat postu:

CELTA VIGO - BARCA 2:3 Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
privatny
Znawca Wyroczni
Znawca Wyroczni



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd

PostWysłany: Wto 20:06, 17 Paź 2006 Temat postu:

Getafe - Real Madryt 1:0

F.C. Barcelona - F.C. Sevilla 3:1 (rewanż za Superpuchar Europy)

Te wyniki sprawiaja że faworytem nadchodzących Gran Derby jest Barca. Real widać, że jest w dołku, Barca zaś na fali wznoszącej. Dużo wyjaśnią także mecze Ligi Mistrzów i szlagier Barca - Chelsea. Nie moge się doczekać niedzieli.

vs

GRAN DERBY 22-10-2006 Estadio Santiago Bernabeu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
privatny
Znawca Wyroczni
Znawca Wyroczni



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd

PostWysłany: Wto 20:19, 17 Paź 2006 Temat postu:

Luksusowy samolot wzbił się w powietrze z lotniska w Barcelonie. Jego pokład zajmowała doborowa ekipa piłkarzy, szkoleniowców z klubu o tej samej nazwie, a także paru szczęśliwców, wśród których było paru kibiców i dziennikarzy. Celem czarterowca był Londyn, gdzie na pewnym stadionie miała się rozegrać walka o wszystko, czego ludzie pragną najbardziej - prestiż, honor i pieniądze. Można więc pomyśleć, że w maszynie panowała zupełna cisza i pełna skupienia atmosfera, ale nic z tego. W samolocie było okropnie głośno, niczym w ogromnym, latającym ulu. Grupka zawodników rechotała ze sprośnego dowcipu, jakim właśnie uraczył ich Deco. Giuly śpiewał z wielkim zapałem do rytmu wygrywanego przez Ronaldinho. Messi ratował się ucieczką po udanej próbie wyrwania włosa z głowy Puyolowi. Iniesta głośno przeklinał po kolejnej przegranej partii kanasty z Xavim. Starszyzna (czyli sztab szkoleniowy i członkowie zarządu) starała się zachowywać, tak jak to przystało dojrzałym mężczyznom pod koniec wieku produkcyjnego, choć widać było, że im również dobrze by zrobiło trochę luzu. Joan Laporta nucił coś pod nosem przytupując sobie przy tym nogą, a Frank Rijkaard siedział wygodnie i wsłuchiwał się w dźwięki ze swego odtwarzacza. Jedyną osobą, która wyglądała na złą i poirytowaną był Johan Neeskens, który mruczał coś ze złością i wyglądał, jakby toczył jakąś wewnętrzną walkę. Wreszcie, podjął jakąś decyzję, bo szturchnął dosyć brutalnie siedzącego obok Rijkaarda w ramię, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Wybudzony z transu Mister obrócił się łagodnie w jego stronę, dalej podśpiewując: "Give me your heart and your soul..." i wyjął słuchawki z uszu.
-Czego ci trzeba?
-Nie możesz czegoś z tym zrobić? - mruknął naburmuszony asystent.
-Z czym? - zdziwił się Rijkaard.
-Z nimi - kiwnął w odpowiedzi Johan. -Nie sądzisz, że powinni się trochę uspokoić i skoncentrować? Przecież...
-Daj spokój. Niech się wyszumią, to im dobrze zrobi.
-Ja tylko uważam, że powinni być trochę ciszej...
-To dlaczego im sam tego nie powiesz? - odparł Frank z pokrętnym uśmieszkiem.
Neeskens popatrzył na kolegę wyzywająco, po czym wstał rozeźlony, i już miał zacząć cos mówić, gdy wtedy...
-Nie ruszać się, przejmujemy samolot! - dwóch zamaskowanych i zakapturzonych sprawców wyskoczyło z tyłu przedziału i zaczęło groźnie wymachiwać bronią. - Wszyscy na ziemię!
Jednak Holender był ulepiony z twardej gliny. Błyskawicznie runął na napastników. Niestety, młodzieńcze lata były już tylko dawnym wspomnieniem.
-Ostrzegałem! - ryknął nieznany sprawca i nacisnął spust, zanim asystent zdążył się do niego zbliżyć choćby na kilka kroków.
Strumień wody chlusnął z lufy pistoletu i trafił Neeskensa prosto w czoło.
-Bardzo śmieszne... - wycedziła morderczo niedoszła ofiara.
Strzelec czmychnął za swojego większego towarzysza i skulił się za nim. Ten większy ściągnął powoli kominiarkę. Był to Rafael Márquez, a minę miał raczej nietęgą. Jego partnerem i domniemanym zabójcą był nie kto inny, jak Gio van Bronckhorst.
-Ee... my tylko... - zaczął niepewnie Meksykanin.
-Czy może być tu wreszcie spokój?! - wybuchnął Neeskens. - Wydaje mi się, że to nie jest odpowiednia pora na takie żarty!
-Johan, spokojnie - do akcji wkroczył prezydent Laporta we własnej osobie. Starał się zachować odpowiednio poważną minę, choć było widać, że nieźle się bawił. - Przeproście trenera - nakazał surowo Presidente.
-Przepraszamy - bąknął Márquez.
-Lepiej pójdziemy się przebrać - dodał szybko Gio, po czym pociągnął kolegę za sobą. Rozległy się ciche, dławione chichoty. Laporta wziął asystenta pod ramię.
-Bez nerwów, zaufaj Frankowi. On wie, co robi - szepnął, odprowadzając go z powrotem na miejsce.
"Mam nadzieję", pomyślał Neeskens, zajmując swe siedzisko i mierząc niespokojnym spojrzeniem rozluźnionego i odciętego od świata doczesnego Rijkaarda.

W Londynie było normalnie, jak na jesienną porę - chłodno, pochmurnie. Wydawałoby się, że pogoda jest doskonałem odzwierciedleniem nastroju mężczyzny, który właśnie podążał korytarzami budynku klubowego drużyny Chelsea. Ponure myśli kłębiły się w jego głowie, gdy kierował się ku gabinetowi jednego z najbogatszych ludzi świata, bo właśnie ta wizyta była jednym z powodów jego kiepskiego samopoczucia. Wreszcie odnalazł upragnione drzwi, opatrzone tabliczką z nazwiskiem 'Abramovich', po czym zapukał krótko i nie czekając na zaproszenie, wparował do środka.
-Kultura nigdy nie była twoją mocną stroną, Jose - zauważył jedyny do tej pory lokator tego pomieszczenia, siedzący wygodnie za biurkiem i popijający jakąś drogą, aromatyczną kawę. - Może chcesz trochę? - dodał, wskazując na swoją filiżankę, jakby chciał pokazać swoją kulturalną wyższość.
-Nie, dziękuję - odrzekł Jose Mourinho z nutą zniecierpliwienia w głosie. - Czy mogę się dowiedzieć, cóż za ważna sprawa zmusiła mnie do zostawienia drużyny tuż przed jednym z najważniejszych meczów sezonu? - zagrał dość bezczelnie Portugalczyk.
-Siądź - powiedział Roman Abramowicz puszczając płazem pytanie; był już przyzwyczajony do trudnego charakteru swego genialnego szkoleniowca. Mourinho zrozumiał, że nie ma sensu się spierać, bo wiedział, że i tak swoje musi odsiedzieć. Zajął miejsce na przeciw swego pracodawcy. - O tym właśnie chciałem porozmawiać. O tych ważnych meczach... Jak to się stało, że choć od trzech lat wydaję grube miliony na ten klub, nic do tej pory nie wygrałeś?
-Wygrałem ligę dwa razy. To mało? - zdenerwował się menedżer.
-Tak, mało - odpowiedział spokojnie właściciel klubu. - Z takim składem, to i ja bym wygrał... Wiesz dobrze, czego chcę. Masz wygrać Ligę Mistrzów. Za wszelką cenę. Bez żadnych wymówek. I przede wszystkim masz pobić Barcelonę!
-To będzie dosyć trudne - stwierdził chłodno Jose.
-Przepraszam, chyba się przesłyszałem - Abramowicz próbował zrobić gest, jakby faktycznie tak było. - Za wielkie pieniądze kupiłem najlepszych piłkarzy świata, tak?
-Ta - odparł krótko tamten.
-Mamy najlepszy sztab szkolniowy?
-Powiedzmy.
-Mamy odpowiedni stadion?
-Zależy dla kogo...
-Mamy najlepszego trenera?
-Naturalnie - Mourinho skłonił się ironicznie. - Mamy także najwspanialszego mecenasa futbolu...
-To nie jest śmieszne - przerwał mu groźnie Roman. - Nie cierpię wyrzucać pieniędzy w błoto. Wiedz o tym. A jeśli jeszcze ta (tu uraczył swoją żonę serią epitetów, których nie przytoczymy ze wzgledu na dobro moralne czytelników) wygra sprawę w sądzie, będę bardzo zdenerwowany! A wtedy mogę stracić cierpliwość... W szczególności do ludzi, którzy marnują moje pieniądze...
-Spokojnie, w tym sezonie wszystkie trzy korony będą nasze. A Barcelona... wpadnie w iście niebieski kompleks. W tamtym sezonie wykorzystali swój limit szczęścia na następne dwa stulecia.
-Mam nadzieję. Przestali mnie już obchodzić ślepi sędziowie jedzący obiady z trenerami i dzieciaki grające w teatrze... - Abramowicz przeciągnął ostatnią sylabę, by podsycić atmosferę grozy i dodać wagi swoim słowom. Jednak Mourinho zdołał chyba udobruchać szefa, bo ten sięgnął do biurka i wydobył z niego butelkę wódki. - Napijmy się, za zwycięstwo! - zachęcił podwładnego, widząc jego podejrzliwą minę i rozlewając dwa kieliszki.
Mourinho nigdy nie miał okazji raczyć się tak wyborowym trunkiem, ale nie chciał, by Abramowicz wpadł ponownie w zły nastrój, więc wziósł toast i opróżnił kieliszek jednym haustem. Rosjanin zarechotał, patrząc, jak Portugalczyk krztusi się i łapie za gardło. Chociaż spodziewał się tego, i tak miał niezły ubaw.
-Za zwycięstwo! - powtórzył ze śmiechem. - A teraz już cię nie zatrzymuję, wracaj do pracy.
"Cholerne Ruski!", pomyślał ze złością Mourinho wychodząc z gabinetu. Wiedział, co musi zrobić, ale nie wiedział jak to zrobić.

Frank Rijkaard nie prowadził treningu. Siedząc samotnie na trybunach Stamford Bridge obserwował swoich podopiecznych i od czasu do czasu zapisywał coś w kajecie. Zaczął już odczuwać lekką tremę przed jutrzejszym spotkaniem, jednak nie utrudniała mu ona pracy; wręcz przeciwnie, jego umysł zapełniła masa pomysłów. Było ich tak dużo, że Holender postanowił rozprostować nogi i z bliska poprzyglądać się swoim piłkarzom. Już szykował się do wstania, gdy zobaczył, że ktoś zmierza w jego kierunku wzdłuż rzędu ławek. Postać miała kapelusz z dość szerokim rondem, więc nie był w stanie zobaczyć jego twarzy, lecz wiedział od razu, że z pewnością nie jest to nikt z pracowników obiektu. Nieznajomy podszedł nieskonsternowany prosto do Mistera i zajął miejsce obok niego.
-Witam, Frank. Wreszcie mamy okazję się poznać bez tego całego medialnego szumu i zamieszania - powiedział mężczyzna, tak jakby powrócił do rozmowy do chwili nieobecności.
-Ee... - odrzekł niezbyt inteligentnie zaskoczony Holender. Przybysz ściągnął nakrycie głowy i dopiero wtedy Rijkaard rozpoznał Jose Mourinho.
-Nie masz nic przeciwko, żebym sobie popatrzył jak trenują twoi zawodnicy? - raczej stwierdził, niż spytał Portugalczyk, wcale jednak nie patrząc w tamtą stronę.
-Nie... - trener Barçy dalej nie mógł się otrząsnąć z szoku. Jednak widząc, że Mourinho bardziej jest zainteresowany chmurami leniwie płynącymi po mrocznym niebie, postanowił spytać - Po co tu właściwie przyszedłeś?
-Wiesz, Frank - Jose wydawał się zadowolony z tego pytania - jesteś bardzo interesującą postacią... Uważałem za wielką stratę, że nigdy nie miałem okazji poznać cię bliżej.
-Cóż za zaszczyt...
Trener Chelsa wykrzywił wargi w kpiącym uśmiechu. - Może mógłbyś mi pomóc, jak kolega koledze, co? W końcu, my trenerzy musimy się trzymać razem.
-Nie rozumiem?
-Chciałbym, żebyś mi dał jakieś wskazówki, jak pokonać... Barcelonę?
-Co proszę? - to pytanie kompletnie zbiło Mistera z tropu.
-No? - zachęcił w najprostszy sposób Jose.
-Strzelić więcej bramek? - Rijkaard odzyskał rezon.
-I co, to wszystko?
-Zazwyczaj wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek... - uśmiechnął się szkoleniowiec Barçy.
-Przerażasz mnie, Frank - stwierdził Mourinho. - A najbardziej to, że ta głupota chyba nie jest udawana...
-No cóż, ja przynajmniej wiem, że zawsze mogę liczyć na sędziego, gdy coś nie będzie szło po mojej myśli...
-Naprwadę ucieszy cię wygrana z drużyną, która nie ma bramkarza?
-Eto'o jest lepszym napastnikiem niż Cech bramkarzem, a ja jakoś nie narzekam. Poza tym, wygrywanie z najlepszymi zawsze cieszy - mrugnął przyjaźnie Rijkaard.
-Oj, Frank, zawiodłem się na tobie. Naprawdę, myślałem, że coś sobą prezentujesz, tymczasem ty tylko liczysz na to, że twoje gwiazdki same wygrają... No, miło było, ale czas już na mnie. Pamiętaj, jutro Ronaldinho cię nie uratuje! - Mourinho odszedł, unosząc rękę w geście pożegnania.
Rijkaard uznał, że nie musi juz odpowiadać. "Zobaczymy co powiesz jutro", pomyślał i to w jakiś sposób dodało mu otuchy.

Źródło: fcbarca.com
[link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Joey


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kay
Kapłan Wyroczni
Kapłan Wyroczni



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kątowni

PostWysłany: Wto 22:27, 17 Paź 2006 Temat postu:

zapowiada sie ciekawy meczyk, fakt ....
Jak zawsze stawiam na Barce Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cursed
Kapłan Wyroczni
Kapłan Wyroczni



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z niedalekąd :D

PostWysłany: Śro 9:14, 18 Paź 2006 Temat postu:

Olympique Lyon moze wreszcie cos pokazac!!
Mysle ze mogą daleko dojsc!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cursed
Kapłan Wyroczni
Kapłan Wyroczni



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z niedalekąd :D

PostWysłany: Czw 9:16, 19 Paź 2006 Temat postu:

Trafienie Didiera Drogby zadecydowało o zwycięstwie Chelsea w "starciu gigantów" z Barceloną

Chelsea Londyn!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Barcelona do domu !!!!!!!!!!!!HAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
privatny
Znawca Wyroczni
Znawca Wyroczni



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd

PostWysłany: Pią 20:33, 20 Paź 2006 Temat postu:

Tak - Chelsea zagrała wielki mecz. Barca zaś zawiodła. Nie funkcjonował środek pola - brakowało dokładności, szybkości, elementu zaskoczenia.

Chelsea wygrała zasłużenie. Gratulacje dla niej. Ja mam tylko nadzieje, że w niedziele ta gra bedzie wyglądała inaczej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cursed
Kapłan Wyroczni
Kapłan Wyroczni



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z niedalekąd :D

PostWysłany: Pon 9:24, 23 Paź 2006 Temat postu:

w meczu z realem tez nie zachwycili!!!
Cos sie dzieje z barcą!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kay
Kapłan Wyroczni
Kapłan Wyroczni



Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kątowni

PostWysłany: Pon 14:05, 23 Paź 2006 Temat postu:

złapali zadyszke, moze cos z forma.
Rewanz z Chelsea moze byc ciekawy i oby taki był.
Ja w to wierze Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Wyrocznia Strona Główna -> Sport Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6


Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin